Wielką karierę medialną robi raport o molestowaniu seksualnym. Po stronie katolickiej przeważają głosy, iż sprawy nie da się przemilczeć - podjąć trzeba adekwatne działania.
To prawda. Rzecz wymaga reakcji - jednak nie poprzez spełnianie oczekiwań atakujących Kościół, nas katolików, lecz w pierwszej kolejności poprzez rozważenie, co rzeczywiście się dzieje.
Mamy bowiem do czynienia z perpetuum mobile. Media opisują raport - a dokument ten to streszczenie publikacji medialnych z ostatnich lat, najczęściej dotyczących postępowań sądowych, których jawność była wyłączona - można więc stwierdzić na ich temat cokolwiek, dodając komentarz według własnej dowolnej interpretacji stworzonej na domysłach. Przykładowo w jednej ze spraw z terenu województwa podkarpackiego raport opisuje sprawę kapłana, który nigdy nie miał nawet postawionych zarzutów na seksualnych. Nie przeszkadzało to w niczym umieścić go w raporcie o nadużyciach pedofilskich...
Ukryta teza tego raportu, oraz innych działań sugerujących, iż polscy biskupi dopuszczali się systemowych zaniedbań w piętnowaniu zachowań pedofilskich wśród księży jest taka, iż Kościół powinien prowadzić swe postępowania publicznie, a jeszcze dokładniej, pod kontrolą państwa. Jest to stary, dwutysiącletni spór w historii Europy - państwa, które chce się postawić ponad Kościołem, bo nie chce uznawać zasad moralnych, którym prawo państwowe również podlega. Jest to szczególnie wyraźne dziś, gdy dąży się do przeforsowania w państwowym porządku prawnym przyzwolenia dla aborcji, zrównania homozwiązków i normalnych małżeństw, czy homoadopcji.
Prowadzona od kilku lat zorganizowana kampania, której efektem medialnym jest wykreowany przekaz jakoby pedofilia występowała właściwie wyłącznie wśród księży katolickich, ma na celu w istocie pozbawienie katolików praw publicznych i eliminowanie zasad moralności z przestrzeni publicznej. Z katolickiego punktu widzenia to jest istota działań pod szyldem "rozdzielenie państwa od kościoła". Chodzi o eliminowanie katolików i chrześcijańskich zasad moralnych z życia państwa.
W szczególności akcja insynuowania, iż Kościół jest “strukturą zła”, systemowo propagującą pedofilię, ma jeszcze cel bardziej przyziemny. Podobny jak ten, któremu służy niesławna ustawa 447. Tam i tu chodzi o legalną grabież. Wszyscy katolicy mają płacić odszkodowania za poszczególnych członków Kościoła, księży, na skutek orzeczeń sądów zapadających najczęściej w procesach, które są tajne.
Grzech popełniany przez człowieka, również katolika, w tym kapłana zazwyczaj jest krzywdą innej osoby. Niewątpliwie jest tak również, gdy dziecko staje się obiektem seksualnym dla dorosłego. Jednak to, co się obecnie dzieje wskazuje, iż mamy do czynienia z czysto instrumentalnym traktowaniem pokrzywdzonych. Aż nadto wyraźnie widać to w tych dniach, gdy oprócz zamiaru walki z katolikami i Kościołem, z podejmowanych inicjatyw wyziera kontekst wyborczy, a konkretne osoby chcą używać takich haseł propagandowych dla zdobycia mandatu.
Taka jest istota tego, co obecnie dzieje się w Polsce. Uświadomiwszy to sobie musimy rozpoznać, co należy w tej sytuacji uczynić. Jedno jest oczywiste - milczeć już nie możemy!