Sąd w Leżajsku uniewinnił księdza
Dzisiaj podczas rozprawy w leżajskim Sądzie Rejonowym Sąd uniewinnił księdza od zarzutów stawianych przez Policję
Na rozprawę nie stawił się oskarżyciel, czyli Policja. Nieobecny był także ksiądz.
Obrona księdza wnosiła, by oskarżyciel został jednak wezwany na rozprawę aby uzasadnił, dlaczego uważa, iż przepis mówiący o obowiązku zapewnienia nieprzekraczania ilości osób, ma spoczywać akurat na księdzu, który odprawia Mszę.
Jak wywodził adwokat, przepis nie precyzuje tego - jednak nie sposób uznać, iż jest to obowiązek powszechny, czyli że spoczywa na każdej osobie. Oznaczałoby to bowiem, że każda osoba, która wchodzi do kościoła ma obowiązek policzyć obecnych, a jeśli jest ich zbyt wielu, samemu wyrzucić się z kościoła. Podobnie nie można uznać, że ma to robić ksiądz, który odprawia Mszę - jak domaga się tego Policja, stawiając zarzuty w tym postępowaniu. Biorąc pod uwagę, iż czynność polegająca na nakazywaniu komuś opuszczenia jakiegoś miejsca, obejmuje działania władcze, w gruncie rzeczy należy dojść do wniosku, że odpowiedzialność za realizację tak zapisanego prawa obciąża właśnie Policję, a więc Policja oskarża o coś, co sama powinna zrobić.
Obrona powoływała się przede wszystkim na tę sama argumentację, która wcześniej doprowadziła sądy (np. słynny wyrok sądu w Kościanie) do wniosku, iż na podstawie takich rozporządzeń, nie da się karać ze względu na brak właściwego umocowania przepisów w ustawie a w szczególności ich sprzeczności z Konstytucją. W tej sprawie dodatkowo chodzi również o niemożliwość uzgodnienia rozporządzenia z umową międzynarodową - Konkordatem.
Sąd podzielił takie stanowisko. W obszernym ustnym uzasadnieniu Sąd również wskazał na ewidentne defekty rozporządzenia, które nie ma właściwego umocowania w ustawie, jak i na wątpliwości konstytucyjne. W szczególności Sąd wskazał na rangę praw wolności religijnych, konieczność jasnego stanowienia prawa, które wkracza w tak wrażliwe obszary. Sąd podkreślił, iż zgodnie z art. 235 Konstytucji, takie ograniczenia mogą być stanowione przepisami rangi ustawowej i to raczej w ramach stanów nadzwyczajnych, nie w rozporządzeniu, a na taki akt prawny powoływała się Policja oskarżając księdza.
Składamy podziękowania Panu Mecenasowi Ludwikowi Skurzakowi za objęcie w naszym imieniu opieką prawną i reprezentowanie księdza przed Sądem Rejonowym w Leżajsku.
Stowarzyszenie Europa Tradycja, Ryszard Skotniczny, Prezes
19 października 2020 roku
Parlamentarzyści Podkarpacia
Nasze stowarzyszenie zwracało się już do Państwa Parlamentarzystów, z wielu praktykami władzy wykonawczej (Inspekcji Sanitarnej) w stosunku do katolików i Kościoła. Za wciąż aktualne uważamy obawy, iż podejmowane są działania mające na celu wtłoczyć ludziom choćby podświadome obawy, iż chodzenie do kościoła, zwłaszcza przestępowanie do sakramentów, stanowi źródło szczególnego zagrożenia epidemicznego.
Obecnie zwracamy się w sprawie jeszcze bardziej bulwersującej. Działania władzy wykonawczej przyjmują formy co raz bardziej agresywne w stosunku do Kościoła. W poniedziałek 19 października przed Sądem Rejonowym w Leżajsku sądzony będzie kapłan w oparciu o zarzut, iż to księża są adresatem państwowego przepisu określającego ilość osób w świątyni, to na księdzu ciąży wyegzekwowanie, realizacja tych przepisów.
Przepisy stanowione przez władzę wykonawczą pod pretekstem epidemii, obciążone są licznymi defektami, na co zwracano uwagę w piśmiennictwie, jak również w orzecznictwie. Ogłaszane rozporządzenia uznawać należy za tzw. samoistne, czyli nie znajdujące stosownego oparcia w delegacji ustawowej. Innymi słowy za takie działania władzy wykonawczej, które polega na przekraczaniu swoich uprawnień, przywłaszczaniu sobie uprawnień ustawodawcy, a więc Państwa Parlamentarzystów - na dodatek takie przywłaszczanie które polega na przekraczaniu gwarancji konstytucyjnych. Dając przyzwolenie dla takich praktyk, Państwo Parlamentarzyści sprzeniewierzacie się w podstawowy sposób zaufaniu, jakim obdarzyli was wasi wybory, którzy powierzyli wam mandat właśnie po to, byście to wy wypełniali funkcje władzy ustawodawczej.
Jeszcze bardziej nieakceptowalne, gdy w drodze takiej działalności władza wykonawcza wkracza na teren zastrzeżony dla Kościoła. Państwo polskie w Konkordacie, jak również w ustawach wewnętrznych zobowiązało się nie ingerować w to, co dotyczy bezpośrednio kultu. Innymi słowy, władze państwowe nie posiadają kompetencji dla regulowania odnośnie tło tego, co dzieje się wewnątrz kościołów. Tym bardziej nakazywania kapłanom, co mają robić, czynienia z nich organów wykonawczych przepisów narzuconych Kościołowi przez państwo - a tego właśnie dotyczy proces, który rozpocznie się w najbliższych dniach w Leżajsku.
Należy przy tym zauważyć, iż zgodnie z prawem kościelnym kapłan, zwłaszcza sprawujący nabożeństwo, nie może nikogo wyrzucić z kościoła, zwłaszcza z powodu przepisów porządkowych narzuconych przez państwo. Zdaje się to wynikać absolutnie jasno, z kanonu 1221 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi: Wstęp do kościoła podczas sprawowanych świętych czynności musi być wolny i bezpłatny.
Z tych powodów apelujemy o podjęcie natychmiastowych działań, dla zatrzymywania tych całkowicie nieakceptowalnych prawnie i moralnie praktyk.
Nasz apel kierujemy w szczególności do posłów: Kazimierza Moskala, Teresy Pamuły i Adama Śnieżka, którzy złożyli swój podpis pod projektem ustawy nr 569 oraz do posła Andrzeja Szlachty, który uczestniczył jako sprawozdawca w procedowaniu tego przedłożenia. Projekt ten mówi o tym, iż przedstawiciele władzy pozostaną bezkarni, cokolwiek by nie czynili, jeśli działo się to w związku z epidemią. W tym samym czasie Państwo Posłowie godzą się na ograniczanie praw, a wręcz prześladowanie zwykłych obywateli, na postawie wątpliwych merytorycznie i formalnie przepisów. Minimum przyzwoitości wymagałby, iż jeśli chcecie bezkarności dla siebie, swoich kolegów ministrów, to powinniście dodać do tego projektu przepis stanowiący o umorzeniu wszelkich postępowań przeciw zwykłym ludziom. Tym bardziej, iż wymiar sprawiedliwości zalany tymi, najczęściej absurdalnymi sprawami, może doznać z tego tytułu kolejnej zapaści.
Ryszard Skotniczny, Prezes Stowarzyszenia Europa Tradycja
Jego Ekscelencja Biskup Adam Bałabuch
Przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
Jak ma się teoria do praktyki?
To pytanie, którego trudno nie postawić po opublikowaniu 3 października Komunikatu Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów ws. udzielania Komunii św. na rękę. Wniosek przedstawiony w Komunikacie brzmi, iż Komunia św. na rękę jest obecnie formą dopuszczalną, i nie powinno to być przez nikogo kwestionowane. Jednak uzasadnienie tego poglądu zawarte w Komunikacie, zdaje się z tym sądem nie korespondować. Zapewne nie tylko nas, nurtują w związku z tym pewne pytania, stąd pozwalamy jest sobie sformułować publicznie, kierując na ręce Waszej Ekscelencji.
1. W pierwszej części Komunikatu kategorycznie postawione jest twierdzenie, iż „niewłaściwe i krzywdzące” jest, krytyczne odnoszenie się do udzielania Komunii św. na rękę. Stwierdza się wręcz, iż: "Potępiając jeden z godziwych sposobów przyjmowania Komunii świętej, wprowadza się nieład i podział w rodzinie Kościoła”. Przypomnijmy, iż w czasach, gdy praktyka ta zaczęła się pojawiać (pomijając nawet problem, czy to, jak obecnie ona się odbywa, ma cokolwiek wspólnego z praktykami starożytnymi), Stolica Apostolska stwierdziła: "W pewnym społecznościach i miejscach obrzęd ten nawet wprowadzono bez wcześniejszej zgody Stolicy Apostolskiej, a czasami nawet bez odpowiedniego przygotowania wiernych (Memoriale Domini, 1969)”. Także w ostatnim czasie, Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów kard. Robert Sarah pisał: "Troska o najmniejsze okruchy, troska o oczyszczanie świętych naczyń, nie dotykanie Hostii spoconymi dłońmi, stają się wyznaniem wiary w prawdziwą obecność Jezusa, nawet w najmniejszych częściach konsekrowanych hostii”.
Praktyka Komunii na rękę od początku była więc wprowadzana i lansowana bez zgody Stolicy Apostolskiej, a dyskusje w tej sprawie nie wygasły do dziś, również na najwyższych szczeblach Kościoła. Jakie są powody, dla których Konferencja Episkopatu Polski zakazuje debaty polskim katolikom? Jakie jest uzasadnienie dla sytuacji, w której propagatorzy tej praktyki mają wolność głosu, natomiast wyrażający wątpliwości co tego, czy czyni ona zadość wymogom czci wobec Najświętszego Sakramentu, są pozbawieni przez Konferencję Episkopatu Polski prawa wypowiedzi?
Można pewnie twierdzić, iż prowadzenie debaty za pomocą billboardów, nie jest specjalnie szczęśliwie - ale z Komunikatu zdaje się wynikać coś więcej - zamiar sznurowania ust wszystkim katolikom, którzy mają wątpliwości co do tej formy udzielania sakramentu.
2. W szczególności należy postawić pytanie, czy katolicy nie mają prawa zgłaszać wątpliwości gdy podejrzewają, iż forma udzielania Komunii św. do ręki jest forsowana jako podstawowa a wręcz jedyna, pod pretekstem epidemii. Należy zauważyć, iż tak stało się w wielu krajach, a nie brakowało również głosów polskich biskupów, zdających się zmierzać w tym kierunku ("Wiernym, którzy przychodzą do kościoła, trzeba w jasny sposób przekazać, że Komunia św. udzielana jest na rękę, a w przypadku wyjątkowych potrzeb wskazać miejsce, gdzie kapłan będzie udzielał Komunię św. do ust”). Jakie są powody, by zamykać usta tym, którzy krytycznie ustosunkowują się do tego rodzaju planów czy wypowiedzi?
3. Za instrumentalnym traktowaniem epidemii, dla lansowania udzielania Komunii św. na rękę świadczy również po pierwsze to, iż samo udzielanie sakramentu wydaje się marginalnym zagrożeniem, a już z pewnością istnieją dobre powody by dyskutować, czy na pewno epidemicznie bezpieczniejsza jest komunia na rękę. Z jakiego powodu wyrażanie poglądów w tym zakresie ma być niedopuszczalne zwłaszcza, iż pojawia się coraz więcej opinii środowisk medycznych na korzyść tradycyjnej formy udzielania sakramentu?
4. W drugiej części Komunikatu wskazane są wymogi, jakie powinny być spełnione przy udzielaniu sakramentu na rękę. Opisywane są niezbędne czynności kapłańskie (ablucje), a wszystko to z ostateczną konstatacją: „podobnie powinni postępować wierni”. To zdaje się prowadzić do poglądu, iż udzielanie Komunii św. na rękę jest dopuszczalne, ale niewykonalne. Przynajmniej w praktyce. A już na pewno niezbędne wymogi nie są obecnie stosowane w zdecydowanej większości polskich parafii (o ile w którejkolwiek). W związku z tym, wyłaniają się następujące pytania:
Czy wierni i kapłani mogą zasadnie dojść do takiego wniosku, na podstawie lektury Komunikatu? A jeśli do takiego wniosku doszli i dla ich sumienia oznacza to przykazanie odmowy akceptacji tej formy, to mają do tego prawo? Jeśli tak, to czy wierni mogą poszukiwać celebracji, na której nie udziela się sakramentu w sposób, który naraża ich sumienia na poczucie, iż uczestniczą w czymś niegodziwym?
Czy kapłan, którzy w sumieniu rozpoznaje, iż nie jest w stanie w praktyce zrealizować udzielania Komunii św. na rękę w ten sposób, by wierni nie dopuszczali się profanacji (czyli by wierni postępowali w takich samych standardach, co wymagane od kapłanów - „podobnie powinni postępować wierni” - na czym miałyby polegać ablucje w przypadku wiernych?) - ma prawo, a wręcz obowiązek, odmówić udzielania Komunii św. w tej formie? W szczególności może chodzić np. o kapłanów starszych, czy z innych powodów nie do końca sprawnych, nie będących w stanie nawet kontrolować, co dzieje się udzielonym Sakramentem?
Czy z treści Komunikatu rozumieć należy, iż tam, gdzie nie jest realizowana wytyczna: “podobnie powinni postępować wierni”, np. nie ma możliwości ablucji dla wiernych - dochodzi do profanacji? A co najmniej, zasadnie, można żywić takie obawy?
Pozwolimy sobie również wyrazić żal, iż formułując Komunikat nie odniesiono się do jeszcze jednej, bardzo istotnej kwestii. W treści Komunikatu przywoływany jest podpisany przez Kard. Roberta Sarah list Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów o celebrowaniu liturgii w czasie i po pandemii covid 19. Czytamy w nim: "Określanie norm liturgicznych nie leży w kompetencji władz świeckich, lecz prawo kierowania sprawami liturgii mają tylko kompetentne władze kościelne”.
Tymczasem, przynajmniej na terenie województwa podkarpackiego, spotykamy się w ostatnim czasie z licznymi próbami stawiania się władzy państwowej w roli biskupów, czy nawet nad nimi co do tego, jak należy udzielać sakramentów. W szczególności niechlubną rolę odgrywa w tym zakresie Inspekcja Sanitarna.
W watykańskim dokumencie czytamy dalej: "Należyta dbałość o przestrzeganie norm higieny i bezpieczeństwa nie może prowadzić do wyjałowienia gestów i obrzędów, do nieświadomego nawet siania lęku i poczucia zagrożenia wśród wiernych”. Trudno uciec od podejrzeń, iż to właśnie jest intencjonalnym celem niektórych działań Inspekcji - wytworzenie u ludzi przekonania, iż księża, kościoły, a zwłaszcza sakramenty, są źródłem szczególnego zagrożenia. Może szkoda, że i ten aspekt nie został poruszony w obecnym Komunikacie, a całą uwagę skoncentrowano na zwalczaniu tych, którzy mają wątpliwości co do praktyki udzielania Komunii św. na rękę. Wiele osób może mieć chyba poczucie, że to nie koniecznie oni są w tym momencie głównym problemem liturgicznym polskiego Kościoła. Nawet, jeśli uznać, iż zdarzają się ekscesy w propagowaniu tego typu przekazów.
Stowarzyszenie Europa Tradycja, Ryszard Skotniczny, Prezes
do wiadomości:
Jego Eminencja Kard. Robert Sarah, Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
Jego Ekscelencja Ksiądz Arcybiskup Adam Szal, Arcybiskup Archidiecezji Przemyskiej
Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Jan Wątroba, Biskup Diecezji Rzeszowskiej
PAŃSTWO TO PRAWORZĄDNOŚĆ - APEL DO PARLAMENTARZYSTÓW PODKARPACIA
Państwo to praworządność. Praworządność to procedury i sprawiedliwe zasady dla wszystkich. Nierówne traktowanie obywateli i podmiotów to łamanie podstawowych zasad państwa prawa.
Sprawa, a zwłaszcza skutki przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku wydają się być dobitnym przykładem, że idea sprawiedliwego państwa prawa nie zawsze rządzących w Polsce obowiązuje. W momencie wszczęcia tzw. przymusowej restrukturyzacji (ang. resolution) osoby mające rachunki w PBS straciły na kilka dni możliwość dysponowania własnymi środkami pieniężnymi zdeponowanymi w banku. Pytanie, ilu mieszkańców Sanoka w tym czasie zostało bez środków do życia. Co niezwykle bulwersujące, instytucje odpowiedzialne za restrukturyzację nie pofatygowały się w jasny i precyzyjny sposób na przekazanie społeczeństwu informacji o przyczynach i skutkach zaistniałej sytuacji. W kolejnych miesiącach nie stało się nic, poza zwróceniem utraconych środków samorządom. Jednak pozostało wiele organizacji, w tym podmioty kościelne i szpitale, które środków nie odzyskały.
Przykładowo, Parafia Chrystusa Króla w Sanoku straciła ponad 100 tys zł. To nie były pieniądze proboszcza, czy księży. To środki, które parafianie zebrali na organy w kościele. Czy jest sprawiedliwe, że władza państwowa po prostu te środki zabrała? Ludzie od nowa mają zbierać na organy? Nie chcemy żyć w przeświadczeniu, że środowiska antyklerykalne wykorzystają zaistniałą sytuację do dowodzenia słuszności pewnej „sprawiedliwości dziejowej”. Tu nie ma żadnej sprawiedliwości.
Procedury resolution (te zastosowane w przypadku PBS) same w sobie budzą poważne wątpliwości moralne i prawne oraz ekonomiczne. Biorąc poważne wątpliwości co do sposobu przeprowadzenia restrukturyzacji oraz wybiórczego traktowania podmiotów przez Państwo, trzeba zacząć od wyjaśnienia kwestii podstawowej; jakie przesłanki powodują, że, jednym się oddaje, drugim nie? Czemu katolikom akurat nie? Dziś wystosowaliśmy apel do parlamentarzystów wyrażający oczekiwane, że zajmą się tą sprawą.
Sanok, 24 września 2020 roku
Procedury resolution narodziły się kilkanaście lat temu, po upadku banku Lehman Brothers. Stało się tak w wyniku zakwestionowania dotychczasowej zasady, iż skutki upadłości obciążają wierzycieli. Jeśli tak nie miało dalej być, alternatywy były dwie: koszty należy przerzucić na państwo, albo na udziałowców banku, właścicieli wkładów. Procedury resolution to przyjęcie tego drugiego rozwiązania.
Moralnie, może to budzić poważne wątpliwości. Zwłaszcza wobec obecnej konstrukcji kreacji pieniądza i nadzoru rynku finansowego. W polskim wydaniu procedury resolution uznać należy za bardzo mało transparentne, wręcz budzące wątpliwości co do spełnienia standardów sprawiedliwości społecznej. Wątpliwości etyczne pogłębiają się, gdy ich pierwsze zastosowanie nastąpiło w stosunku do nietypowego banku, bo spółdzielczego, funkcjonującego w regionie o niskim poziomie zamożności społeczeństwa. Tym pierwszym bankiem w Polsce, poddanym procedurze resolution, jest Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Sanoku.
Sam przebieg prowadzonych w Sanoku procedur powinien spowodować, że parlamentarzyści naszego regionu bardziej zainteresują się tym, co się dzieje. Szczególnie jeden aspekt budzi bardzo poważne zastrzeżenia. W trakcie bardzo niejasnego, mało transparentnego postępowania początkowo zablokowane zostały wszystkie środki znajdujące się w banku. Później odblokowano część należącą do osób fizycznych. W nie do końca jasny sposób, Ministerstwo Finansów zrekompensowało straty samorządom (ale już nie samorządowym osobom prawnym). Natomiast całkowicie zlekceważono straty, jakie poniosły podmioty kościelne. W wielu przypadkach były to środki, jakie parafianie zgromadzili z myślą o remoncie kościoła, czy podobnych inwestycjach. Są to tak naprawdę pieniądze ludzi, którzy po tym, co się stało, muszą je po raz drugi wyciągnąć z własnej kieszeni, lub zrezygnować z ważnych dla danej społeczności przedsięwzięć.
To właśnie budzi największe wątpliwości. Czy można zgodzić się na to, że w procedurze resolution pieniądze jednym podmiotom są oddawane, innym nie, bez zrozumiałego klucza? Chyba, że kluczem tym jest właśnie działanie przeciw katolikom. Dlatego zwracamy się do Parlamentarzystów Podkarpacia z apelem o jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy i naprawienie wyrządzonych krzywd.
W imieniu Stowarzyszenia Europa Tradycja
Ryszard Skotniczny, Prezes
W imieniu Stowarzyszenia Wsparcia Społeczności Lokalnej
Paweł Hydzik, Prezes
Apel do Parlamentarzystów Podkarpacia
Jeszcze w maju Inspekcja Sanitarna w Leżajsku skierowała do kapłanów zaskakujące pismo, z którego wynikało, iż ten organ administracji czuje się właściwy by wypowiadać się w kwestii, jak należy udzielać sakramentów. Konkretnie, że Komunii należy udzielać do ręki, choć nigdy nie przedstawiono żadnych naukowych argumentów za takim poglądów.
Tymczasem, zgodnie z Konkordatem i ustawą o stosunku państwa do Kościoła, wszystko co dzieje się wewnątrz kościołów, w szczególności kwestia sakramentów, są to wyłączne kompetencje władz kościelnych. Jeśli ktoś ma prawo wypowiadać się, co do takich zagadnień, to wyłącznie biskup. Władze państwowe wkraczające na taki teren, tak naprawdę stawiają się w roli hierarchii kościelnej.
W ostatnich tygodniach Inspektorat w Jaśle z kolei poszukiwał z powodów epidemicznych osób, które na konkretnych Mszach przystępowały do sakramentu. Zwróciliśmy się pismem do Inspektora Wojewódzkiego z pytaniem, jakie są naukowe powody dla których uważa, że to akurat osób przystępujących do sakramentu należy poszukiwać? Powołując się na wcześniejsze stanowiska Inspekcji przypomnieliśmy, iż dla zarażenie potrzebny jest co najmniej 15 minutowy kontakt twarzą w twarz, a przecież do czegoś takiego nie dochodzi podczas udzielania sakramentu.
Odpowiedź Wojewódzkiego Inspektora uznaliśmy za głęboko niesatysfakcjonującą. Zarówno my, jak i Inspektor, skierowaliśmy pisma do wiadomości biskupa rzeszowskiego. Obecnie sprawa dotarła do takiego miejsca, że niezbędne jest podjęcie aktywności przez parlamentarzystów, jako reprezentantów mieszkańców Podkarpacia. Oczekujemy, iż parlamentarzyści podejmą działania na rzecz ostatecznego wyjaśnienia, czy stanowisko Inspekcji Sanitarnej znajduje podstawy w danych naukowych, podjęte przez Inspekcję działania znajdują umocowania prawne - czy też może, pod pretekstem epidemii, podejmowane są po prostu działania z motywacji antykościelnej.
Od początku stanu epidemii bardzo wiele procedur i postępowań kreowanych przez władze i przepisy budzi wątpliwości, co do ich praworządności. Niektóre były jawnie absurdalne, jak np. zakaz wchodzenia do lasu. Inne nie wiadomo, na czym w istocie polegają, np. czy faktycznie istnieje zagrożony karą obowiązek noszenia masek. Wszystko to jest psuciem państwa i prawa.
Środowiska katolickie szczególnie zaniepokojone są ingerowaniem władzy państwowej w sprawy kościelne, zastrzeżone postanowieniami Konkordatu, Konstytucji i ustaw zwykłych. Jak w najgorszych czasach PRL, znowu zdarzają się sytuacje bezprawnej inwigilacji policji, czy wręcz rozpędzenie oficjalnej diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę.
Oddzielnym problemem jest działania Głównego Inspektora Sanitarnego i służb mu podległych. Już w okresie wiosennym w jednym z powiatów Podkarpacia zdarzył się przypadek, gdy Powiatowy Inspektor poczuł się właściwy dla dyrygowania, w jaki sposób należy udzielać sakramentów. Przed kilkoma tygodniami w innym powiecie Inspektor zaczął podejmować działania sugerujące, iż przystępowanie do sakramentów stanowi szczególne zagrożenie.
W tej ostatniej sprawie skierowaliśmy pismo do Inspektora Wojewódzkiego, informując jednocześnie Biskupa Rzeszowskiego. Odpowiedź Inspektora Wojewódzkiego, przesłana również do wiadomości Biskupowi, jest całkowicie niezadowalająca. Wobec tego, za niezbędne uznajemy wyjaśnienie, co rzeczywiście kieruje Inspekcją Sanitarną, czy nie są to działania intencjonalnie antykościelne, skierowane przeciw katolikom. Dlatego apelujemy do parlamentarzystów Podkarpacia, o natychmiastową aktywność na rzecz wyjaśnienia tego problemu.
Podobne sytuacje powstają nie tylko w Polsce. Jak w niedawnym wystąpieniu zwrócił uwagę kardnał Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, problem występuje w wielu krajach. Dobrze byłoby jednak, gdyby Polska, wciąż ostoja katolicyzmu, nie szła tą drogą. A tam, gdzie popełniono błędy bądź nadużycia, należy je jak najszybciej naprawić. Łącznie z wyciągnięciem konsekwencji personalnych.
W imieniu Stowarzyszenia Europa Tradycja
Ryszard Skotniczny, Prezes
Krosno, 22 września 2020 roku